Cześć kochane, przepraszam za chwile zastoju z pisaniem postów. Dzisiaj nadrabiam zaległości z recenzjami i przychodzę do Was ze spostrzeżeniami na temat błota wulkanicznego.
Jakiś czas temu zgłosiłam się do testowania na fb. Odpowiedz dostałam bardzo szybko bo już w ten sam dzień. Bardzo dziękuje za możliwość przetestowania tego produktu.
Po otwarciu zakrętki produkt prezentował się tak :
W skrócie - brązowa paćka ;)
Dostałam próbkę 50 ml oraz dwie ulotki z dokładnym opisem produktu.
Konsystencja i zapach :
Po wymieszaniu błoto staje się ciemniejsze. Wyczuwalne są małe drobinki. Co tu dużo pisać każdy z Nas widział jak wygląda błoto i jaką ma konsystencje ;)
Jakoś byłam sceptycznie nastawiona do tego błotka. Nie chciało mi się wierzyć, że to może być prawdziwe błoto.
A jednak ! Ono jest prawdziwe :) Nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś nakładała sobie na twarz błoto z prawdziwego zdarzenia. Ten dzień właśnie nadszedł...
Sposób użycia :
Błoto należy nałożyć na oczyszczoną skórę, wcześniej należy podgrzać je do temperatury 38-42 stopni ( ja w tym celu użyłam plastikowego pojemnika do którego wlałam gorącą wodę a następnie umieściłam w nim pojemniczek z błotem.)
Po upływie 20-25 min produkt należy zmyć ciepłą wodą a następnie nałożyć krem.
Moja opinia :
Po około 10 minutach od nałożenia maseczki zaczęłam odczuwać lekkie szczypanie oraz ściąganie Nie przejęłam się tym zbytnio, stwierdziłam że tak powinno być.
Po ok. 15 minutach maseczka była już zaschnięta. Zrobiła się mocna skorupa, która nie pozwalała mi na poruszanie ustami. 5 minut przed końcem postanowiłam ją trochę zmoczyć.
Zmywanie maseczki przebiegło dosyć lekko. Nie było z tym problemu.
Po zmyciu maseczki twarz nie pachniała za pięknie. Odczułam lekkie ściąganie. Wiec nadszedł czas na nałożenie kremu.
Skóra po "zabiegu" stała się odświeżona. Szczerze ? Nigdy nie miałam tak oczyszczonej twarzy jak po tej maseczce. Skóra stała się gładziutka, miękka oraz napięta.
Rozszerzone pory nie zniknęły po jednym nałożeniu maski, jest to oczywista sprawa.
Byłoby to zbyt piękne ;)
Próbka 50 ml wystarcza na dwie aplikacje maseczki na twarzy.
Wszystko jest fajnie i pięknie tylko jedyną wadą jest cena ;/
Pełnowymiarowy produkt prezentuje się tak:
![]() |
Zdjęcie pochodzi ze strony www.mudspa.pl |
bez dodatku konserwantów
Opakowanie o pojemności 500ml/700g
Termin przydatności – 12 miesięcy od daty pakowania
Po otwarciu przechowywać przez okres 6 miesięcy w zamkniętym opakowaniu, z dala od światła.
Można przechowywać w lodówce. Nie zamrażać.
No fakt, cena powala.
OdpowiedzUsuńOj nie dla mnie. nienawidzę tego typu smarowideł...
OdpowiedzUsuńHmm, prezentuje się ciekawie:D Chętnie bym wypróbowała, jednakże cena powala na kolana!
OdpowiedzUsuńLubię takie błotka.:-) Szkoda tylko,że trzeba podgrzewać i to do określonej temperatury.:-/
OdpowiedzUsuńbrałam udział ale się nie załapałam, tym bardziej gratuluję i zazdroszczę przeżyć ; )
OdpowiedzUsuńja też dostałam to błotko do testowania, ale skoro efekty takie powalające to zastosuje przed Świętami :)
OdpowiedzUsuńTeż je testuje, ale dopiero po świętach planuje dodać pełną recenzję ;)
OdpowiedzUsuńPS Obserwuję koleżankę z malinowego klubu ;)
Nie testuję go , ale jestem ciekawa :) Po Twojej ocenie myślę, że jest niezła :)
OdpowiedzUsuń